Moje rowery


wigry3

Swoją przygodę z rowerem zacząłem jak większość z nas, dość dawno… Już jako 4 latek jeździłem sobie po osiedlowych uliczkach w moich rodzimych Starachowicach na cztero kołowcu… 😉 Czasy te dość szybko minęły (zbyt dużo z tego okresu nie pamiętam 😛 i dostałem od moich rodziców moje pierwsze WIGRY 3. to był rower….. aż się łezka w oku kręci ::) Na rowerze tym robiłem sporo dziwnych rzeczy, niezbyt związanych z jazdą jako taką. Próby podmienienia miejscami kierownicy z siodełkiem, czy ciągnięcie się na sznurku za kolegą to była norma. Dużo można by pisać… Wigry do tej pory stoi w garażu. Przetrwało m.in. 'naprawy’ młotkiem, rzucanie o beton itp…. po prostu niezniszczalny rower!

W roku 1998 dostałem swojego pierwszego 'górala’ – Grand Adventure. Był to pierwszy rower, na którym wybrałem się dalej niż do sklepu po bułki 😉 Odwiedziłem na nim kilkukrotnie okoliczne wioski, robiąc maksymalnie około 40km dziennie. Rower ten przetrwał ze mną 7 pięknych długich lat, aż wreszcie odmówił posłuszeństwa. Złamany widelec skończył się szczęśliwie jedynie lekkimi obtarciami ciała. Przyszedł za to czas na moją kolejną miłość…

Gary Fisher – Marlin. Byliśmy ze sobą przez 5 lat. W tym czasie systematycznie uszczuplał mój portfel (nowe gumy, jakiś trójkąt…), ale poświęcałem mu mu wszystko ze szczera radością 😉 To na tym rowerze pokonałem swój pierwszy dłuższy dystans. 192km ze Starachowic do Krakowa. Niesamowite uczucie… pamiętam, że po przejechaniu tej trasy (byłem w liceum), czułem, że Tour de France stoi przede mną otworem 😉 Byłem też na nich na swoich pierwszych wyprawach rowerowych. Odwiedził więc m.in. Wenecję, Marsylię i Pragę. Niestety pękła w nim rama i po otrzymaniu nowej, został przerobiony na agresywny górski rower i następnie sprzedany.

W 2008 roku, przyszedł czas na kolejny wybryk. Pierwszy szosowy rower – około 10 letni, używany MBK Mirage. To jest dopiero jazda! Wiele się nią nie nacieszyłem, i podczas wypadku 30 września 2009r obaj mocno ucierpieliśmy – wylądowaliśmy odpowiednio w szpitalu i na policji. Mną zajęli się lekarze; efekt – żyje (złamana szczęka, zęby, kilka szwów na brodzie). Rower nadawał się jedynie na złom, z racji poważnych uszkodzeń. Dopiero 5 lat później go wyremontowałem korzystając ze starych części z kolejnej szosówki i służy mi do dziś jako rower miejski.

W połowie 2009 roku skończyłem również swoje półroczne dzieło. Rower który składałem od zera, dobierając samemu każdą część, wspomagając się wiedzą nabytą głównie z forum www.podrozerowerowe.info. Rower złożony na ramie Garego Fishera Genesis 1.0, przejechał łącznie już 13 000km. więcej szczegółów tu: KLIK

SONY DSC

Na tym rowerze byłem też na pustyni Gobi…. jednak przeszedł on mocny remont przed wyjazdem, tj dostał nowe dużo mocniejsze koło tylne, inną korbę, pedały, siodełko….

Pod koniec 2009 kupiłem również kolejną szosówkę, Giant SCR 2.0. Maszina bomba [; Szczegóły: KLIK

Rower służył mi przez dobre kilka lat (30 000km!) dopóki nie skończył swojego żywota na aucie… Myślę, że poniższe zdjęcie mówi samo za siebie. Szczęśliwie ja nadal żyję 😉

Przyszedł więc czas na kolejną szosówkę… MBK było stalowe, Giant aluminiowy, Viper już cały z karbonu:

Mam jeszcze bmx’a ale nie umiem jeszcze na nim jeździć za bardzo ::)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *